Dopuszczalne dawki promieniowania: artykuł nr 49077
2011-03-18 11:44:30 Medycyna
Jak wyjaśnił Fornalski - fizyk z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku, według polskiego prawa atomowego, roczna dopuszczalna dawka promieniowania dla zwykłego człowieka wynosi jeden milisiwert, inaczej mówiąc tysiąc mikrosiwertów, pochodzących od źródeł sztucznych, poza medycznymi. Podobne rozwiązania funkcjonują również w innych krajach.
Według informacji japońskich służb, na terenie elektrowni Fukushima I
we wtorek o godz. 7.30 czasu polskiego promieniowanie wynosiło ok. 500
mikrosiwertów na godzinę. Oznaczałoby to, że znajdujący się tam zwykli
ludzie mogliby w ciągu dwóch godzin otrzymać dopuszczalną roczną dawkę.
Jednak normy dla pracowników przemysłu jądrowego są mniej wyśrubowane.
Dlatego częściej przechodzą oni badania lekarskie i są otoczeni
dodatkową opieką.
"Dla ludzi, którzy są sporadycznie narażeni na kontakt z
promieniowaniem, dopuszczalna roczna dawka wynosi sześć milisiwertów, a
dla pracowników, którzy mają praktycznie codzienną styczność z
promieniowaniem, czyli np. obsługi reaktorów, czy osób pracujących przy
przetwarzaniu źródeł promieniowania, jest to 20 milisiwertów rocznie" -
powiedział Fornalski.
Wyjaśnił, że norma dla "zwykłego śmiertelnika" różni się od norm dla
pracowników przemysłu jądrowego, ponieważ w przyjętych regulacjach
uwzględnia się tzw. dawkę kolektywną, przypadającą na grupę ludzi.
"Przy czym prawo to nie jest stosowane zbyt konsekwentnie. Np. do
dopuszczalnej dawki nie wlicza się promieniowania przyjętego w trakcie
procedur medycznych, a zwykły rentgen płuc wiąże się z dawką
promieniowania rzędu jednego milisiwerta. A zdarza się, że pacjent musi
badanie powtórzyć. Ponadto inne procedury diagnostyczne, np. tomografia
komputerowa lub PET, to jeszcze większe dawki" - tłumaczył.
Poziom promieniowania w Fukushima I był we wtorek w nocy wysoki. O
godz. 1 czasu polskiego wynosił przy bramie elektrowni 11 930
mikrosiwertów (prawie 12 milisiwerstów) na godzinę, a bezpośrednio po
wybuchu w sąsiedztwie uszkodzonego reaktora zanotowano nawet 400
milisiwertów na godzinę.
Fornalski zaznaczył, że dawki, które zmierzono przy bramie są znaczące
i nie należy ich lekceważyć. "Dawki rzędu kilkudziesięciu milisiwertów
na godzinę są niebezpieczne dla zdrowia w przypadku wielogodzinnego
narażenia. Jeśli można, trzeba czas narażenia zawsze skracać do
minimum" - podkreślił. Dodał, że prawo atomowe przewiduje możliwość
ekspozycji ochotników usuwających zagrożenie przy tego typu awariach na
dawki do 100 milisiwertów, a jeśli w grę wchodzi ratowanie życia ludzi,
to nawet do 500 milisiwertów.
Z kolei poziom promieniowania w bezpośrednim otoczeniu reaktora po
awarii Fornalski określił jako bardzo groźny. "400 milisiwertów na
godzinę jest dużą dawką, a właściwie mocą dawki. Pierwsze niewielkie
skutki negatywne dla zdrowia mogą pojawić się już od 200 milisiwertów,
czyli po przebywaniu w takim miejscu przez pół godziny. Pamiętajmy też,
że owe negatywne skutki nie pojawią się od razu. Może minąć nawet wiele
lat. Średni okres inkubacji nowotworu to 10 lat. Może też nie być
żadnych skutków zdrowotnych, to zależy od organizmu" - tłumaczył fizyk.
Zaznaczył jednak, że chociaż na terenie elektrowni promieniowanie
znacznie przekracza przyjęty przez prawo bezpieczny poziom, to do dawki
śmiertelnej jest jeszcze bardzo daleko.
"Istnieje pojęcie LD-50 (lethal dose 50 proc.). Oznacza to dawkę, po
otrzymaniu której połowa populacji umiera po miesiącu (przy braku
leczenia). Dla ludzi LD-50 wynosi około 3,5 siwerta, czyli 3500
milisiwertów. Niektóre źródła podają od 3 do nawet 5 siwertów" -
podkreślił Fornalski.
PAP - Nauka w Polsce, Urszula Rybicka