Przedstawiciele fiszbinowców przekrzykują hałas
Podobnie jak ludzie na gwarnym placu, północnoamerykańskie walenie z rodzaju eubalaena porozumiewają się coraz donośniej w miarę, jak ich wodne środowisko staje się głośniejsze. Pierwsze doniesienie o tym, że przedstawiciele fiszbinowców „przekrzykują” hałas, publikuje „Biology Letters”.
Naukowcy amerykańscy nagrywali odgłosy waleni oraz inne dźwięki
słyszalne w morskiej wodzie. Eksperyment wymagał zamocowania waleniom
urządzeń do rejestracji dźwięku. Był to dość skomplikowany zabieg. Do
wynurzających się waleni naukowcy podpływali na łodziach, a sprzęt na
grzbietach zwierząt umieszczali za pomocą długich tyczek. Kapsuły
trzymały się skóry waleni dzięki przyssawkom. Po kilku godzinach
odpadały i dryfowały, dzięki czemu można je było zabrać i odczytać dane.
Badanie powtarzano przez trzy sezony w północnoamerykańskiej Zatoce
Maine, gdzie walenie latem żerują. W sumie udało się nagrać 107
odgłosów, wydawanych przez 14 osobników.
Podwodny „szum tła” miał od 92 do 143 decybeli. Taki hałas odpowiada
natężeniu dźwięku rozmowy albo szumu suszarki do włosów. W zależności
od natężenia odgłosów, walenie automatycznie zmieniały głośność swoich
„rozmów”, utrzymując je na poziomie od 120 do nieco poniżej 150
decybeli. Podobnie zachowują się ludzie gawędzący w tłocznym, gwarnym
miejscu. „Walenie posiadają naturalny mechanizm, który pozwala radzić
sobie z hałasem” – zauważa jedna z autorek badania, Susan Parks z
Pennsylvania State University w University Park.
Głównym źródłem hałasu w wodzie Zatoki Maine są statki, prowadzące tam
połowy na przemysłową skalę. Jest ich dużo szczególnie w okolicy
Bostonu, jednego z głównych portów Zatoki Maine. To przede wszystkim
ich silniki bez ustanku dudnią i ryczą.
Często mówi się, że natężenie hałasu w oceanach w ciągu ostatnich 60
latach wzrosło stukrotnie. Parks jednak zauważa, że ocena ta opiera się
wyłącznie o wyniki badań prowadzonych w wodach na zachodzie USA.
Badaczka zwraca uwagę, że szczególnie problematyczny dla fiszbinowców
(np. północnoatlantyckich eubalaena) jest hałas wydawany przez statki,
ponieważ ich odgłosy mają mniej więcej tę samą wysokość tonu, co
odgłosy samych waleni. Inne wodne ssaki, np. orki, „nadają” na wyższych
częstotliwościach. Jednak im dla odmiany mogą przeszkadzać całkiem inne
odgłosy, np. dźwięki sonarów.
Wydając odgłosy fiszbinowce są w stanie odnajdywać się w oceanicznych
przestworzach. Samice wzywają w ten sposób samce i zabłąkane młode.
„Nie wiemy, czy hałas wpływa na ich zdolność do komunikacji” –
przyznaje Parks. Nagrane przez jej zespół hałasy były, jej zdaniem,
„dość umiarkowane” – podczas rejestracji w pobliżu waleni nie
przepływała żadna duża jednostka. Gdyby statki mijały zwierzęta bardzo
często, hałas mógłby być głośniejszy niż ten, który walenie są w stanie
„przekrzyczeć”. „Mogłyby po prostu przestać ze sobą rozmawiać” –
sugeruje badaczka.
Gdyby okazało się, że hałas przeszkadza waleniom w komunikacji, byłyby
to złe wieści dla gatunku. Północnoamerykańskie walenie z rodzaju
eubalaena są zagrożone – na wolności żyje ich mniej niż 400 sztuk, z
czego zaledwie 70 samic jest zdolnych do rodzenia młodych.
Dzięki uprzejmości: PAP – Nauka w Polsce