Raki - imigranci opanowują polskie wody: artykuł nr 3249
2006-09-04 10:08:37 Zoologia
Raki uważano dotychczas za swoisty wskaźnik czystości wody. Niestety, nasze rodzime raki są gwałtownie wypierane przez obce gatunki, odporne na zanieczyszczenia środowiska, pasożyty i choroby. Polskie wody zamieszkają obecnie głównie imigranci, raki odporne na złe warunki bytowania - ostrzega dr Witold Strużyński z Zakładu Zoologii Wydziału Nauk o Zwierzętach warszawskiej SGGW. Oznaką wysokiej klasy czystości wody może być tylko obecność rodzimych gatunków tych skorupiaków - raków szlachetnych (Astacus astacus) lub błotnych (Astacus leptodactylus).
Prawie 2/3 obszaru Polski opanował rak pręgowany (Orconectes limosus), zwany
amerykańskim. Powodem jego niebywałej ekspansji w Europie jest przedostanie się
w roku 1860 zarodników grzyba Aphanomyces astaci z opróżnionych komór
balastowych amerykańskiego statku do wód północnej Italii. Dla raków
europejskich grzyb ten jest śmiertelnym patogenem, wywołującym tzw. raczą dżumę.
Z Ameryki północnej sprowadzono więc w 1890 roku odpornego na tę chorobę raka
Orconectes limosus.
Szybkiemu rozprzestrzenianiu się raka pręgowanego, a także dżumy raczej, która
zdziesiątkowała blisko 90 proc. stanu rodzimych gatunków, sprzyjał układ naszych
dróg wodnych. "Do dramatycznego spadku liczby stanowisk raka szlachetnego i
błotnego przyczyniły się postępujące uprzemysłowienie kraju, regulacje rzek i
intensyfikacja zabiegów agrotechnicznych" – wyjaśnia Strużyński.
Innym niebezpiecznym dla polskich raków gatunkiem jest rak sygnałowy (Pacifastacus
leniusculus) - od blisko 10 lat hodowany głównie w celach handlowych. Niestety,
on również może być nosicielem raczej dżumy. "Według badań szwedzkich, w pewnych
warunkach utajona forma dżumy może u raka sygnałowego przechodzić w formę ostrą,
powodując w przeciągu kilku godzin śmierć raków oraz rozprzestrzenianie się
patogenu" – przestrzega Strużyński.
"Raki, dziesięcionogie skorupiaki, mają szczypce, pancerz pokrywający głowotułów
i zwieńczający go rostrum (łac.), czyli dziób, przypominający dziób
XVII-wiecznego okrętu. Po obu stronach rostrum usytuowane są oczy na swoistych
słupkach. Mają one zdolność niezależnego obracania się w różne strony, niczym u
kameleona" - opisuje Strużynski. Waleczny wygląd nasuwa skojarzenie z osobnikiem
hardym i niezłomnym, ale w ostatnich latach dotyczy to tylko ekspansywnych
gatunków obcych.
Oprócz charakterystycznych dla danego gatunku cech morfologicznych, raki łatwo
rozróżnić po sposobie reagowania na sytuację zagrożenia. Wprawdzie wszystkie
raki w momencie schwytania starają się wyswobodzić energicznie poruszając
odwłokiem, ale tym, co odróżnia poszczególne gatunki, jest sposób operowania
szczypcami. Raki rodzimych gatunków szeroko rozchylają szczypce, uchwycone
jednak pewnie za głowotułów, poddają się. Rak pręgowany zwija się w kłębek,
podwijając do dołu odwłok i obejmując go szczypcami. Rak sygnałowy natomiast
potrafi wręcz zaatakować nimi napastnika.
W trakcie badań terenowych, mających stwierdzić występowanie raków na danym
obszarze, dr Strużyński wwykorzystuje często swoją umiejętność rozpoznawania ich
po fragmentach pancerzy znajdowanych w odchodach wydry (Lutra lutra). Wydra,
jako wytrawny łowca i smakosz raków, jest w stanie wydobywać je z najskrytszych
kryjówek, w których człowiek nigdy nie byłby w stanie ich odnaleźć, a co dopiero
złapać. "Po kilkunastu godzinach od uczty, efekty apetytu wydry - odchody -
łatwo znaleźć na powalonych pniach drzew lub nadbrzeżnych kamieniach" -
wyjaśnia.
Raki najłatwiej zaobserwować w ciepłą, nieco pochmurną noc na płyciznach wśród
gałęzi i kamieni, bądź w zagłębieniach dna, przykryte częściami roślin. W dzień
na ogół przebywają w ukryciu, chroniąc się przed drapieżnikami – głównie
węgorzem i okoniem. W głębszych wodach raki spotyka się pośród ramienicy lub, w
przypadku jezior dobrze natlenionych i przejrzystych, w formacjach tzw. skałek -
marglowego dna stanowiącego niemal pionowe ściany na tyle miękkiego, by raki
mogły w nim „wycinać” swoje kryjówki.
Polskie gatunki raków można jeszcze sporadycznie spotkać na obszarach
zawładniętych przez raka pręgowanego. Rak błotny występuje dość licznie w
powyrobiskowych zbiornikach Śląska, szlachetny zaś - w jeziorach Pojezierza
Pomorskiego.
"Tylko czynna ochrona rodzimych raków stanowi dla nich pewną szansę przetrwania.
Naukowcy i pracownicy przyrodniczych organizacji pozarządowych starają się
sprawować bezpośrednią opieką nad ich istniejącymi jeszcze populacjami.
Stanowiska te mogą być swoistą rezerwą materiału do reintrodukcji raków na
tereny, z których zostały już wyparte. Ddziałania zmierzające do przywrócenia
raków ich dawniejszym siedliskom wymagają jednak starannego przemyślenia i
zaplanowania" – mówi Strużyński.
PAP – Nauka w Polsce, Marta Stankiewicz
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce