STOP ŚMIERCI NA PRZYDROŻNYCH DRZEWACH !: artykuł nr 958
2005-07-09 01:36:11 Medycyna
Zamieszczamy apel nadesłany przez jednego z czytelników.
Apelujemy do wszystkich urzędów państwowych i władz samorządowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na drogach publicznych w Polsce o pilne podjęcie działań zmierzających do całkowitej wycinki drzew rosnących na poboczach. Drzewa te zagrażają bezpieczeństwu uczestników ruchu drogowego i przyczyniają się do około 20% śmiertelnych wypadków na polskich drogach.
Zwyczaj sadzenia przydrożnych drzew wywodzi się z dawnych czasów, kiedy to
podróżowano konno, a drogi były nieutwardzone. Wtedy to drzewa wyznaczały linię
drogi – miało to niemałe znaczenie w nocy czy po obfitych opadach śniegu. W
czasie wojen drzewa osłaniały ruchy wojsk. Latem cień drzew dawał ulgę w czasie
upałów. W tamtych czasach przydrożne drzewa spełniały bardzo pożyteczną rolę. W
miarę rozwoju motoryzacji, poprawy jakości dróg i wzrostu prędkości
podróżowania, przydrożne drzewa stawały się coraz większym zagrożeniem w ruchu
drogowym, gdyż każde wypadnięcie pojazdu z drogi i zderzenie z pniem drzewa
przeważnie kończy się tragicznie.
Wypadnięcie z drogi może się przydarzyć każdemu kierowcy, szczególnie młodemu,
początkującemu, ale ci najbardziej doświadczeni też popełniają błędy. Wystarczy
chwila dekoncentracji, odwrócenie uwagi, zła ocena stanu nawierzchni, zbyt
szybkie wejście w zakręt, nagłe hamowanie, przemęczenie, zasłabnięcie, czy nawet
zaśnięcie za kierownicą. Do wypadnięcia z drogi nie zawsze dochodzi z winy
kierującego. Często następuje to z winy innych użytkowników dróg, np.: pojazd
jadący z przeciwka wpada w poślizg, lub gdy ma nagłą awarię i kierowca traci
panowanie nad pojazdem, gdy kierowca pojazdu jadącego z przeciwka jest pijany,
lub zasłabnie za kierownicą, gdy niedoświadczony kierowca niebezpiecznie
prowadzi pojazd, czy zajeżdża drogę. Do tego samego doprowadzić może próba
ominięcia pieszego, zwierzęcia lub rowerzysty, gdy nagle wtargną na jezdnię.
Jeżeli przy drodze nie ma drzew, takie sytuacje nie oznaczają zazwyczaj nic
groźnego. Pojazd ląduje na poboczu, w krzakach lub w polu, a w najgorszym
przypadku - w rowie. Nawet gdy dojdzie do przewrócenia się pojazdu lub do tzw.
„dachowania”, podróżni mają ogromne szanse wyjść z takiej przygody bez szwanku.
Niestety, zarządcy dróg publicznych w Polsce sadzą na poboczach, blisko krawędzi
jezdni miliony drzew, czego efektem jest śmierć lub kalectwo tysięcy podróżnych,
których pojazd wypadł z drogi.
Często wypadnięcie z niej spowodowane jest fatalnym stanem nawierzchni. Do
utraty panowania nad pojazdem i wypadnięcia z drogi może przyczynić się
nieoznakowana dziura w jezdni, koleina, garb lub wybój, śliska nawierzchnia
(nawet gdy jest sucho), kałuża, rozlany olej, rozsypany żwir, błoto lub glina
naniesione na jezdnię przez maszyny rolnicze, czy zła geometria drogi. Dla
motocyklistów niebezpieczne są nawet poziome znaki na jezdni malowane zbyt
śliską farbą, czy okruchy hartowanego szkła leżące na jezdni po kolizji. Wypaść
z drogi możemy również wskutek niemożliwej do przewidzenia nagłej awarii
technicznej pojazdu, np. nagłe pęknięcie opony podczas jazdy, pęknięcie drążka
układu kierowniczego, pęknięcie półosi koła, wyciek podczas jazdy płynu
hamulcowego. Jeżeli przydarzy się to na drodze, gdzie rosną przydrożne drzewa,
wówczas te pożyteczne rośliny mimowolnie wykonają makabryczną egzekucję na
niewinnych użytkownikach dróg. Największa katastrofa z udziałem autobusu i
drzewa wydarzyła się 2 maja 1994 pod Gdańskiem. Wskutek pęknięcia opony podczas
jazdy, autobus wypadł z drogi i uderzył w przydrożne drzewo. Siła bezwładności w
zetknięciu z pniem drzewa spowodowała krwawą masakrę, w której zginęło ponad 30
osób.
Drzewo, rosnące blisko krawędzi jezdni, jest tak samo niebezpieczne, jak
wojskowa mina przeciwpancerna i podobnie jak mina nie uczyni nikomu krzywdy,
dopóki ktoś na nią nie najedzie.
Czy urzędnikom odpowiedzialnym za nasze drogi, tak trudno porównać skutki
wypadnięcia pojazdu z drogi na odcinku porośniętym drzewami, do skutków
identycznego zdarzenia na odcinku wolnym od przydrożnych drzew a następnie
wyciągnąć z tego porównania właściwe wnioski?
Przydrożne drzewa powodują wiele zagrożeń w ruchu drogowym. Utrudniają kierowcom
obserwację pobocza, zasłaniają widoczność na zakrętach i łukach jezdni, przed
skrzyżowaniami, przejazdami kolejowymi czy przejściami dla pieszych.
Utrudniają swobodny zjazd na pobocze w celu ominięcia niebezpiecznej sytuacji na
drodze lub nagle zauważonej przeszkody. Utrudniają poruszanie się pieszych,
rowerzystów i zwierząt poboczem drogi. Utrudniają obsychanie jezdni, a system
korzeniowy powoduje rozsadzanie nawierzchni. Odrastające konary i gałęzie
utrudniają przejazd wysokim pojazdom i zwykle zasłaniają ważne znaki drogowe.
Migotanie światła słonecznego podczas jazdy aleją drzew, może wywołać u kierowcy
zaburzenia widzenia i opóźnienie czasu reakcji. Do poślizgu i wypadnięcia z
drogi może doprowadzić warstwa leżących na jezdni liści, pod którą nieraz
znajduje się szron. Taki sam efekt może spowodować warstwa rozgniecionych owoców
dębu lub kasztanowca, zwłaszcza po opadach deszczu. Zimą cień rzucany przez
gęste konary na jezdnię utrudnia stapianie powłoki lodu lub osuszanie
nawierzchni, co przy zmianach temperatury powoduje, że sucha jezdnia na odcinku
wolnym od przydrożnych drzew niespodziewanie zamienia się w ślizgawicę na
porośniętym drzewami odcinku drogi.
Dużym zagrożeniem dla podróżnych są gałęzie leżące na jezdni po burzy lub
opadach mokrego, lepkiego śniegu. Zmuszają one kierujących do gwałtownego
hamowania, co grozi poślizgiem i wypadnięciem z drogi wprost na drzewo lub do
bardzo niebezpiecznego manewru ich omijania, co z kolei grozi czołowym
zderzeniem z pojazdem jadącym z przeciwnego kierunku. W podobnych
okolicznościach doszło do tragicznego wypadku w dniu 17 października 2004 pod
Lublinem, w którym zginęło kilku sportowców ze Świdnika. Gdyby nie gałąź leżąca
na jezdni, tej tragedii by w ogóle nie było.
Bardzo niebezpieczne są drzewa rosnące przy drogach wiodących przez obszary
leśne. W naturalny sposób przechylaja się one w stronę jezdni, gdyż jest tam
więcej światła słonecznego. Duży przechył coraz bardziej nadwyręża system
korzeniowy, aż w końcu wystarczy podmuch wiatru, rozmiękczenie gleby, przyrost
masy drewna lub lekka wibracja terenu, by takie drzewo przewróciło się na
jezdnię.
Przydrożne drzewa przyczyniają się do tysięcy tragicznych wypadków na polskich
drogach. Ale to nie drzewa są winne, gdyż o tym, gdzie one rosną, decydują
ludzie mający zdolność logicznego myślenia i przewidywania skutków i następstw
swoich decyzji. Drzewa mogą rosnąć w lesie, w parku, na skwerze czy w ogrodzie i
cieszyć człowieka swym pięknem, pełniąc jednocześnie wiele pożytecznych funkcji.
Niestety, mogą też rosnąć na poboczach dróg, siejąc niepotrzebnie zniszczenia i
kalectwo, cierpienia i śmierć.
Drzewa rosnące blisko jezdni stwarzają szczególne zagrożenie w czasie silnych
wiatrów, a zagrożenie to dotyczy nie tylko użytkowników dróg. Gdy prędkość
wiatru przekroczy 100km/h na jezdnię spadają duże ułamane konary, które mogą
przygnieść pojazd i ranić lub zabić podróżnych. Gdy prędkość wiatru wzrośnie,
przewracają się na jezdnię powyrywane z korzeniami drzewa, całkowicie tarasując
drogi. Tylko w jednym dniu 18 listopada 2004 miało miejsce kilka tego typu
wypadków: w Starogardzie Gdańskim na jadący w kierunku Chojnic samochód upadło
przydrożne drzewo, zabijając dwie osoby, w Pruszczu Gdańskim drzewo runęło na
samochód raniąc dwie osoby, w Giżycku drzewo przewróciło się na samochód,
zabijając osobę, która kierowała pojazdem itd.
Odblokowywanie zatarasowanych przez powalone drzewa dróg trwa nieraz bardzo
długo i w tym czasie podróżni zmuszeni są do długich postojów lub objazdów,
przez co ponoszą straty materialne. Natomiast mieszkańcy miejscowości, do
których prowadzą zatarasowane drogi, pozbawieni są możliwości korzystania z
pomocy Pogotowia Ratunkowego, Straży Pożarnej, Policji i innych służb
ratowniczych. Przykładem może tu być huragan, jaki miał miejsce w rejonie Pisza
4 lipca 2002. Silny wiatr powyrywał z korzeniami około tysiąca przydrożnych
drzew, całkowicie tarasując ponad 250 kilometrów dróg publicznych. Podobne
huragany wydarzają się w różnych rejonach kraju i w naszym klimacie są
zjawiskiem całkowicie normalnym.
Jak to możliwe, że w III RP, będącej demokratycznym państwem prawnym, w latach
1990-2004 przydrożne drzewa przyczyniły się do śmierci około 20 tysięcy i
okaleczenia ponad 100 tysięcy użytkowników dróg publicznych. Przecież
Konstytucja RP zapewnia każdemu prawną ochronę życia, prawo do bezpiecznych
warunków pracy, ochronę przed działaniami zagrażającymi zdrowiu i
bezpieczeństwu, itp. Dlaczego urzędy odpowiedzialne za bezpieczeństwo na drogach
dopuściły do tak ogromnej liczby ofiar? Dlaczego nadal ignoruje się zagrożenia
powodowane przez drzewa rosnące przy drogach? Dalsze tolerowanie tego stanu jest
niedopuszczalne i świadczy wyłącznie o braku elementarnego szacunku dla życia i
zdrowia uczestników ruchu drogowego. Usprawiedliwianie obecnej sytuacji ochroną
przyrody i ekologią jest wielkim nadużyciem. Te piękne idee powinny służyć
wartości nadrzędnej, jaką jest dobro człowieka. Ich realizacja nie może odbywać
się kosztem życia i zdrowia tysięcy obywateli.
Działania urzędów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na drogach publicznych
muszą polegać na eliminowaniu wszystkich możliwych do usunięcia zagrożeń, a nie
na ich namnażaniu. Drzewa rosnące na poboczach nie są niezbędnym elementem
infrastruktury drogowej i należy je możliwie niezwłocznie wyciąć. Pobocza należy
obsadzać innymi, bezpiecznymi dla użytkowników dróg roślinami krzewiastymi,
które nie tworzą grubego pnia np. krzewami bzu, głogu, tarniny, leszczyny, tui,
jaśminowca, czeremchy, śnieguliczki, forsycji, kaliny, kruszyny, wierzby
energetycznej.
Najwyższy czas przerwać to niekończące się pasmo niepotrzebnej, bezsensownej
śmierci i cierpienia rannych. Najwyższy czas położyć kres gigantycznym stratom
moralnym i materialnym Najwyższy czas zrozumieć, że na obecnym etapie rozwoju
motoryzacji, pobocza dróg nie są właściwym miejscem do sadzenia drzew. Najwyższy
czas powiedzieć stanowczo: S T O P ŚMIERCI NA PRZYDROŻNYCH
DRZEWACH !
Sulęcin 12.04.2005.
Apel podpisali:
Edward Woźniak – inicjator apelu - ul. J.Ch. Paska 54, 69-200 Sulęcin, e2rdwo@vp.pl
, tel. 095 755 41 56.
Andrzej Kalitowicz - Prezes Fundacji „Kierowca Bezpieczny”
Obywatelski Ruch Ochrony Praw Człowieka i Walki z Korupcją /Zbąszyń/
Stowarzyszenie Nasze Bezpieczeństwo /Opole/
Stowarzyszenie Ania – Bezpieczna Droga /Gdynia/
Stowarzyszenie Przeciw Przemocy /Lódź/
Środkowopolska Fundacja Pomocy Ofiarom Wypadków Komunikacyjnych /Warszawa/
Mirosław Naleziński, 81-457 Gdynia, Stoczniowców 11/2
Piotr Walendowski, Paderewskiego 40c/9, 63-400 Ostrów Wlkp.
Grzegorz Wichłacz, Paderewskiego 40/9, 63-400 Ostrów Wlkp.
Grzegorz Książek, ul.W. Roentgena 23/26, 02-781 Warszawa.
Agnieszka Wichłacz, 63-400 Ostrów Wlkp, Paderewskiego40/9
Wojciech Grabowski, Zeromskiego 2/3 69-200 Sulęcin
Teresa Walendowska, Paderewskiego 40c/9, 63-400 Ostrów Wlkp
Zbigniew Banasik, 63-400 Ostrów Wlkp, Jankowskiego 8c/10.
Jacek Pola, 69-200 Sulęcin, os. Kopernika 6F/9
Janina Walendowska, 63-400 Ostrów Wlkp, Armii Krajowej 8d/12
Violetta Banasik, Jankowskiego 8/10, 63-400 Ostrów Wlkp.
Mariola Marczak, 69-100 Lubniewice, os. Trzcińce
Maciej Czowgan 10sekund@vp.pl
Jerzy Półkarz sztab@ratownictwo.org
Krystyna Wiśniewska kj.biuro@post.pl
Regina Roj Starogard Gdański
Łukasz Malinowski ul. Sądowa 5/11, 13-230 Lidzbark
Karol Murawski ul. Jarzębinowa 9, 13-230 Lidzbark
Maciej Sablik redakcja@motoweb.pl
Elżbieta Banasik Jankowskiego 8/10, Ostrów Wielkopolski
Piotr Leszczyński ratownictwo@tlen.pl
Tadeusz Chochulski 66-437 Lemierzyce 13
Krzysztof Kręcisz ul. Pomnikowa 26/2 , 47-400 Racibórz
Wybrane wiadomości z medycyny
- WHO ogłasza pandemię wirusa świńskiej grypy A H1N1
- Zakaz palenia w miejscach publicznych = bardzo szybki spadek liczby zawałów serca
- Tamiflu może być groźne
- IV Europejski Tydzień Profilaktyki Raka Szyjki Macicy
- Polska najgorzej przygotowana na ewentualną pandemię ptasiej grypy
- Kontakt z naturą lepszy niż kawa
- Epidemia choroby legionistów w Amsterdamie