Robert Firmhofer

Ciekawostki

Centrum Nauki Kopernik

Wzbudzenie ciekawości poprzez interaktywny przekaz dostosowany do odbiorcy – to nasza podstawowa recepta na udaną popularyzację nauki – mówi Robert Firmhoffer, dyrektor Centrum Nauki Kopernik (Centrum). Do 2009 roku w Warszawie powstanie unikalny budynek, który pomieści m.in. wystawy, laboratoria i pracownie, a jego charakterystycznym elementem będzie planetarium, usytuowane w bryle przypominającej głaz narzutowy. To przyszłość. Jednak „Kopernik” to nie tylko plany i przygotowania. Przez niewiele ponad rok swojego istnienia, mimo braku stałej siedziby, Centrum wyrobiło sobie markę rzetelnej instytucji popularyzującej naukę.

PO PIERWSZE – INSPIRACJA, NAUKA – PRZY OKAZJI

„Jest wiele poziomów popularyzacji nauki, my poruszamy się tylko na niektórych.
Naszym podstawowym celem jest zainspirować i zaciekawić” – tłumaczy Robert
Firmhofer. Podkreśla, że nawet najlepszy przekaz nie dotrze do odbiorców –
dzieci, młodzieży, dorosłych, seniorów – w których nie ma naturalnej ciekawości.
„Przy okazji staramy się przekazać wiedzę i zbudować pozytywny wizerunek
naukowca” – dodaje.

Zdaniem Firmhofera, te cele pozwala osiągnąć interaktywna ekspozycja – w
rzeczywistym, a nie komputerowym znaczeniu tego słowa. „Jeżeli muszę wykonać
jakąś czynność i jestem zaskoczony jej efektem, taka zabawa mnie wciąga,
angażuje, zaciekawia i sprawia, że rozumiem i zapamiętuję” – mówi dyrektor
Centrum. Zgodnie z tą receptą zaprojektowana została wystawa objazdowa
„Eksperymentuj!”, która odwiedziła już 36 polskich miast i miejscowości, a także
Barcelonę i Brno.

Zmianie pokutującego w Polsce wizerunku naukowca – nudziarza mają z kolei służyć
organizowane przez CNK pokazy.

„Najłatwiej przekonać ludzi, że nauka jest ciekawa, umożliwiając im kontakt z
ciekawym przedstawicielem środowiska naukowego. W ten sposób świetnie dociera
się do dzieci. Budują one sobie wstępny pozytywny wizerunek nauki, który później
bywa popsuty przez szkołę” – uważa Firmhofer. Zaznacza, że tylko dobrze
przygotowana demonstracja, prowadzona odpowiednim językiem, może spełnić to
zadanie.

Dyrektor CNK przytacza wyniki badania „Rose Study” – projektu zapoczątkowanego
przez Uniwersytet w Oslo i prowadzonego w wielu krajach o różnym stopniu
rozwoju, także w Polsce. Zbadano stosunek do nauk ścisłych wśród
piętnastolatków. Okazuje się, że im wyższy poziom nauczania w danym kraju, tym
gorszy jest tam stosunek do nauki. „Oznacza to, że choć dużo udaje nam się
nauczyć w szkole, to jednak zniechęcamy studentów do podjęcia pracy w tych
kierunkach. Wymuszamy wiedzę, ale nie przekonujemy do nauki” – wnioskuje
Firmhofer.

W jego opinii, zrozumienie tej prawidłowości ma fundamentalne znaczenie dla
wszystkich rozwiniętych społeczeństw. „Jeżeli stosunek do nauki i technologii
jest negatywny, to brakuje inżynierów, brakuje ludzi pracujących w przemyśle
chemicznym, brakuje wysoko wykwalifikowanych ekspertów” – konstatuje.

INSPIROWAĆ OD NAJMŁODSZYCH LAT

W 2007 roku Centrum uczestniczyło w XI Festiwalu Nauki. W 9 namiotach
ustawionych na miejscu przyszłej siedziby „Kopernika” można było poznać
przedsmak atrakcji, jakie czekają zwiedzających. W siedmiu namiotach znajdowały
się eksponaty wprowadzające w tematykę poszczególnych galerii przyszłej wystawy
stałej; w pozostałych – planetarium oraz informacja. Przyjechała tam również
wystawa „Eksperymentuj!”, odbywały się wykłady i pokazy. W ramach Nocy Badaczy
animatorzy urządzili wycieczkę do lasu i polowanie na ćmy. Był teatr odbitego
światła i inscenizacja „Ciśnienie na dworze królewskim” zaprezentowana na zamku
w Warszawie.

Ważnym elementem działalności CNK jest wystawa „Eksperymentuj!”. Jak podkreśla
Firmhofer, nie została ona stworzona po to, żeby ją prezentować tylko w dużych
miastach. Dlatego organizatorzy odpowiadają na zaproszenia nawet bardzo małych
ośrodków. W ciągu niespełna półtora roku obejrzało ją ponad 170 tys. osób w
całej Polsce. „To nie my decydujemy o tym, dokąd pojedziemy. Czekamy na
zaproszenia szkół. Ta wspólna działalność wymaga aktywności nauczycieli,
dyrekcji i uczniów. Szkoła nie tylko musi nas zaprosić, ale uczestniczy w
organizowaniu wystawy, zapewnia nocleg animatorom, rozwiesza plakaty, powiadamia
lokalne media. Obecność wystawy w szkole powinno coś w niej zmienić na lepsze,
zostać zapamiętana jako ważne i pozytywne wydarzenie” – mówi dyrektor.

Owocem jednej z takich wizyt jest… relacja w formie teledysku hiphopowego,
dostępnego na stronie internetowej CNKhttp://www.kopernik.org.pl/. Przygotowali
ją uczniowie, z własnej inicjatywy i według własnego pomysłu. „Jeżeli lekcje są
tematem takich klipów to zazwyczaj mają one wymowę negatywną. Tutaj widać, że
nasza wystawa inspiruje pozytywnie” – stwierdza Firmhofer.

CNK „Kopernik” prowadzi też kilka stałych projektów. Są to m.in. warsztaty
familijne, które pozwalają rodzinom wspólnie bawić się nauką. Zajęcia kierowane
są do dzieci w wieku od 5 do 8 lat oraz ich rodziców lub dziadków. Animatorzy
proponują im wspólne przeprowadzanie doświadczeń, wyjaśniających codzienne
zjawiska.

„Rozbudzamy – zwłaszcza w najmłodszych uczestnikach – ciekawość świata i chęć do
samodzielnego poszukiwania odpowiedzi na pojawiające się pytania. Podpowiadamy
dorosłym, jak stać się dla swoich pociech przewodnikami po świecie wiedzy i
przedstawiamy im przepisy na doświadczenia do przeprowadzenia w domu. Dzięki
temu nasz projekt stanowi połączenie popularyzacji nauki z rodzinnym spędzaniem
weekendów i przyczynia się również do pielęgnowania rodzinnych więzi” – tłumaczy
Firmhofer.

W warsztatach do listopada 2007 uczestniczyło ponad 700 uczestników (dorosłych i
dzieci).

Do znaczących osiągnięć Centrum jego dyrektor zalicza również Dni Pokazów. Jak
wyjaśnia, chodzi o to, aby poprzez demonstrację zafrapować widzów i słuchaczy,
pokazać nie tylko zjawiska, ale i warsztat pracy naukowca – aby zbudować jego
pozytywny wizerunek. Według Firmhofera, może to sprawić, że młodzi ludzie
chętniej wybierać będą naukę, a w szczególności kierunki ścisłe.

UCZĄ SAMI I UCZĄ INNYCH, JAK UCZYĆ

„Kopernik” prowadzi także warsztaty dla nauczycieli i dla osób, które zawodowo
lub amatorsko zajmują się demonstracjami naukowymi. Konferencje „Pokazać –
przekazać naukę” Firmhofer nazywa „działalnością u podstaw”. Służy one wymianie
doświadczeń i recept na udane pokazy i prezentacje popularyzatorskie.

Szkolenia odbywają się i wewnątrz CNK. Bo Centrum to kilkadziesiąt osób –
stałych pracowników, animatorów i wolontariuszy. Na stałe w „Koperniku”
zatrudnione są 33 osoby. W głównej mierze są to twórcy ekspozycji, która ma
ruszyć za dwa lata. Dodatkowo w Centrum pracuje zespół około 20 animatorów.
Wszyscy animatorzy przeszli przez kilkumiesięczny wolontariat.

„Nasi animatorzy to studenci i doktoranci, a nawet doktorzy różnych kierunków –
najczęściej biolodzy, fizycy, ale i humaniści. Mają w sobie pasję, wcześniej
przeszli przez koła naukowe, pikniki, festiwale, zajmowali się też działalnością
społeczną i charytatywną – na przykład w harcerstwie, organizacjach
pozarządowych, kościołach. Te osoby mają cechy niezbędne do tego, żeby być
dobrymi popularyzatorami” – przekonuje Firmhofer.

Animatorzy towarzyszą wystawie objazdowej, przygotowują pokazy albo prowadzą
własne projekty. Na początku jednak korzystają z pakietu opisanych doświadczeń i
pokazów, które odbyły się wcześniej. „Entuzjazm i dobra wola nie wystarczy, aby
skutecznie popularyzować wiedzę. Bywa, że naukowcy mówią do 12-latków posługując
się pojęciami, którymi ci nauczą się za trzy lata” – zauważa Firmhofer. Dlatego
ludzie związani z Centrum uczą się kontaktów z publicznością i technik
prezentacji.

BY KAŻDY MIAŁ WŁASNE ZDANIE

Dyrektor podkreśla, że popularyzacja to nie tylko efektowne pokazy i
doświadczenia. Animatorzy nie boją się trudnych tematów, szukają sposobów na
przewartościowanie, przełamanie negatywnych stereotypów dotyczących osiągnięć
nauki, np. poprzez poddanie ich debacie.

Przykładem takiej działalności jest udział „Kopernika” w unijnym programie
DECIDE. Jest to projekt planszowych gier strategicznych, rozgrywanych w grupach
około dziesięcioosobowych. Uczestnicy gry dyskutują społecznie wrażliwe kwestie
związane z nauką, np. żywność modyfikowaną genetycznie. Nie ma tu dobrych i
złych rozwiązań.

„Naukowiec działający w próżni społecznej w pewnym momencie może spotkać się z
kompletnym niezrozumieniem. Ta gra pokazuje, że istnieje ogromny obszar, w
którym nauka jest poddana decyzjom społecznym. Uczy nas, że należy świadomie
zająć stanowisko w danej sprawie, bo jeśli tego nie zrobimy, to ktoś inny
podejmie za nas ważne decyzje” – tłumaczy Firmhofer.

PAP – Nauka w Polsce, Agnieszka Uczyńska