Zielonki

Ekologia

Krakowscy ekolodzy przygotowują się do walki o swoją Rospudę

Poroniony pomysł. Jedyna dzika rzeka w regionie powinna zostać objęta ochroną. Jej regulacja będzie niepowetowaną stratą przyrodniczą i krajobrazową – uważa Mariusz Waszkiewicz, przewodniczący Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody. Uważa, że budowanie domostw przy korycie zawsze niesie ryzyko powodzi i mieszkańcy z gminy Zielonki, którzy teraz zabiegają o regulację Prądnika, powinni sobie z tego zdawać sprawę, nim podjęli decyzje, w którym miejscu się osiedlić.

„Poza tym regulacja koryta to przesunięcie zagrożenia z jednego miejsca w
drugie, czyli na odcinek krakowski”.

W gminie Zielonki faktycznie od lat pojawiają się problemy z podtapianiem
terenów. Samorządowcy rezerwowali w budżecie pieniądze na dofinansowanie
regulacji rzeki, ale Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie
nie miał na to środków. Dlatego zebrane pieniądze postanowili wykorzystać na
oczyszczenie rzeki na odcinku swojej gminy i zabiegają, by odmulenie nastąpiło
również na krakowskim, gdyż inaczej muł „wróci” do Zielonek.

Takie tłumaczenie wzburza ekologów. „Prądnik płynie do Krakowa, to jak ma
nanosić z Krakowa muł do Zielonek, które leżą w górnym biegu rzeki” – dziwi się
temu osobliwemu transportowi „pod prąd” ornitolog dr Kazimierz Walasz z
Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jednak do samorządowców sąsiadującej z Zielonkami Rady Dzielnicy IV Krakowa
przemawiają argumenty o potrzebie czyszczenia koryta rzeki. „Wysyłamy do urzędów
pisma ze sprzeciwem na odmulanie Prądnika. Ta czynność zniszczy las łęgowy, a
tak rzadkie w okolicach Krakowa ptaki, jak pliszka górska i wymagający szybkiego
nurtu pluszcz, wyginą” – ostrzega Szymon Wójcik, przewodniczący Małopolskiego
Towarzystwa Ornitologicznego.

Krakowscy ekolodzy przygotowują się do walki o swoją Rospudę – stwierdza „GK”.