Zoologia

Wodniczka (Acrocephalus paludicola) – kosztowny skrzydlaty rozpustnik

Wodniczka (Acrocephalus paludicola), ptaszek z rodziny wróblowych, najrzadszy i najbardziej rozwiązły ptak śpiewający Europy, zamieszkiwał niegdyś bagna i mokradła całej Europy. Na początku XX wieku liczono go w milionach. Dziś pozostało ledwie 13-20 tysięcy par. Ponad 20 mln zł kosztować ma ochrona tych ptaków.

Zainaugurowaną 8 listopada akcję przeprowadzi Ogólnopolskie Towarzystwo
Ochrony Ptaków (OTOP).

Wodniczki żyją w niewielkich grupach na terenie Polski, Białorusi, Litwy,
Ukrainy, Niemiec i Węgier. Ale ich los jest niepewny. „Różnorakie zmiany
środowiska spowodowały, iż tylko w dwudziestym wieku liczebność skrzydlatych
śpiewaków spadła o 95 procent. Warto podkreślić, że wodniczki robią co mogą, by
przetrwać ten kryzys” – zauważa Izabela Flor, dyrektor ds. rozwoju OTOP.

BEZSKUTECZNE RODZICIELSKIE STARANIA

Natura wyposażyła samce wodniczki bardzo hojnie. Zdaniem ornitologów, narządy
płciowe tego ptaka są wyjątkowo duże w porównaniu z narządami samców innych
gatunków. Panowie wodniczki wiodą życie wolne od zmartwień, stale gotowi do
spółkowania i nowych podbojów miłosnych. Całymi dniami poszukują wybranek,
często zmieniając „obszary aktywności”. W poszukiwaniu samic gotowe są przebyć
nawet bardzo długą drogę. Gdy już znajdą samiczkę, sukces jest niemal pewny.
Wodniczkowe samiczki bowiem do cnotliwych i wiernych nie należą, odmawiają więc
rzadko. Zresztą, czyż można zrezygnować z romansu, gdy wodniczkowi panowie
należą do najbardziej namiętnych ptasich kochanków?

U większości gatunków ptaków kopulacja trwa zaledwie 1-2 sekundy. Tymczasem
stosunek wodniczek przeciąga się nawet do 35 minut. Zajmowanie samicy przez tak
długi czas ma dać samcowi pewność, że inny samiec nie „wśliźnie się” ze swoim
nasieniem. Nie zawsze się to udaje. Prawie dwie trzecie lęgów wodniczek pochodzi
od więcej niż jednego ojca, co oznacza, że w danym lęgu są dzieci wielu ojców.

Lęgi są dwa (15-20 maja i między końcem czerwca, a 5 lipca), w każdym po 3-6
jaj. Ich znoszenie to nie jedyne zajęcie samic, które samotnie zajmują się
budową i utrzymaniem gniazd, wysiadywaniem jaj oraz karmieniem piskląt.
Należałoby się spodziewać, iż potomstwo takich opuszczonych matek i wielu
wiecznie nieobecnych ojców będzie zaniedbane. Okazuje się jednak, że tak nie
jest. Ale co z tego, skoro liczebność populacji spada.

ZA SUCHO I ZA GĘSTO

Kilkadziesiąt lat temu obserwowano setki tysięcy wodniczek wzdłuż dolin Warty,
Bugu, Wisły, na Mazurach oraz nad Zalewem Pomorskim. Dziś pozostało tylko ok.
2800 par w dolinie Biebrzy i Narwi (to największe ich skupisko na świecie), ok.
600 na Lubelszczyźnie i kilkadziesiąt u ujścia Odry.

Winne są zmiany środowiska. „Rozwój rolnictwa sprawił, że w XX wieku osuszono
większość europejskich mokradeł, a tylko na nich wodniczki mogą się w spokoju
rozmnażać i żywić” – wyjaśnia Izabela Flor.

Osuszanie gruntów to jednak nie jedyny problem. Na pozostałych podmokłych
terenach zaczęto w ostatnich latach uprawiać tzw. rośliny energetyczne –
wierzbę, trzcinę, różę bezkolcową. Tam warunków do zakładania gniazd nie ma.
Obserwowany od kilkunastu lat kryzys polskiego rolnictwa również ptakom nie
służy. Większość dotychczasowych lęgowisk wodniczki to tereny półnaturalne –
pierwotnie zalesione, a od wieków użytkowane jako pastwiska.

Nagłe wycofanie zwierząt hodowlanych, zgryzających dotąd nadmiar roślin,
spowodowało zarastanie terenu krzewami i drzewami. A wodniczki preferują bagna
porosłe turzycami i rzadką trzciną.

Kolejnym zagrożeniem dla wodniczek są lisy. Chronione przed wścieklizną
zrzucanymi od kilku lat z samolotów szczepionkami bardzo zwiększyły swoją
liczebność i, wygłodniałe, polują na małych śpiewaków.
Warunki życiowe wodniczek dodatkowo pogarsza rozwój drogownictwa. Pełna tirów
trasa Chełm – Dorohusk niepokoi poleską populację wodniczek. Gorzej, że
planowana „via Baltica” ma przebiegać przez podlaskie ostoje tego ptaka.

UNIA POMAGA STWORZYĆ WODNICZKOWY RAJ

„Sytuacja wodniczki była już na tyle zła, że zdecydowaliśmy się na radykalne
kroki. Za pośrednictwem Ministerstwa Środowiska wystąpiliśmy do Komisji
Europejskiej o wsparcie finansowe programu jej ochrony. Dostaliśmy gigantyczne
fundusze, największe w historii polskich organizacji ornitologicznych” – nie
kryje dumy Izabela Flor.

Ponad 4 mln euro przekazała z proekologicznego funduszu LIFE-Nature Komisja
Europejska. Dodatkowym milionem euro wsparło The Royal Society for the
Protection of Birds, brytyjskia organizacja zrzeszająca miłośników ptaków. Ponad
400 tys. euro przekazały w sumie Parki Narodowe – Biebrzański i Woliński,
Zachodniopomorskie Towarzystwo Ornitologiczne, a także sponsorzy: Swarovski
Optik (producent optycznego sprzętu dla miłośników ptaków) oraz CEMEX (holding
cementowni).

Za te pieniądze, prawdopodobnie jeszcze tej zimy, OTOP kupi ziemię, którą
zamierza przekształcić w ostoje wodniczek. Ok. 1,5 tys. ha mokradeł nabędzie w
Dolinie Biebrzy i po ok. 150 ha w dwóch miejscach nad Jeziorem Miedwie
(Zachodniopomorskie). Cztery zachodniopomorskie łąki udostępnione będą przez
samorządy OTOP-owi bezpłatnie, jedna z nich znajduje się w Niemczech.

W sumie „wodniczkowy raj” obejmie 42 tys. hektarów. Najpierw wjedzie ciężki
sprzęt. Wykarczowane zostaną drzewa i nadmiar krzewów, trzcina zostanie wycięta.
Być może też OTOP zdecyduje się na sztuczne fałdowanie zakupionego terenu. W
zagłębieniach zalegać mogłaby woda, a wodniczki wprost uwielbiają mieszkać i
żerować nad kałużami. Kałuże nie mogą być jednak głębsze niż 10 cm.

Niektóre z zakupionych obszarów zostaną ogrodzone. W wielkich zagrodach pojawią
się konie i bydło, pełniące funkcję naturalnych kosiarek. Specjaliści z OTOP
biorą pod uwagę sztuczne nawadnianie wybranych terenów słonawą wodą (taką
szczególnie upodobały sobie wodniczki). Organizowane będą też wolontariackie
obozy pracy. Uczestnicząc w nich, każdy z nas będzie mógł się przyczynić do
sukcesu największego w polskiej historii – jednego z największych na całym
świecie – programu ochrony ptaków.

Więcej szczegółów na temat projektu oraz ogłoszenia o naborze wolontariuszy
wkrótce ukazywać się będą na stronach OTOP. Szczegółowy harmonogram prac
ustalony zostanie w najbliższych tygodniach przez koordynatora projektu, dr
Jarosława Krogulca z Zakładu Ochrony Przyrody Uniwersytetu Marii
Curie–Skłodowskiej w Lublinie.

Dzięki uprzejmości:
PAP – Nauka w Polsce, Michał Henzler

Dodaj komentarz