Elektrownia wiatrowa w Kamienicy Śląskiej: artykuł nr 2739
2006-06-13 12:42:40 Ekologia
Rok temu Henryk Klyta ustawił na działce pierwszy wiatrak: stalowy maszt wysoki na 30 metrów i trójłopatkowe śmigło, które zakreśla koło o średnicy 27 metrów. W piątek stanęły dwa kolejne: drugi taki sam i trzeci - jeszcze większy: 40 metrów wysokości, 29 metrów średnicy śmigła.
Każdy wiatrak ma na szczycie rodzaj budki. Tam jest generator. Wszystkie trzy wiatraki są połączone podziemnym kablem.
Ten biegnie do pobliskiej żwirowni, należącej do rodziny Klytów - właścicieli
wiatraków, a właściwie dzierżawców, bo urządzenia wzięte są w leasing. - Każda z
elektrowni kosztowała kilkaset tysięcy złotych. Powinny się zwrócić w ciągu
dziesięciu lat - mówi pan Henryk.
Jak mówi syn pana Henryka, Zenon została podpisana umowa z PSE na odbiór energii
elektrycznej z pierwszego wiatraka. Podobnie będzie z nowymi, ale trzeba spełnić
szereg wymogów, jak w innych krajach UE.
Źródło: Gazeta Wyborcza