Glony: artykuł nr 5115
2007-10-17 18:20:47 Botanika
Glony kojarzą nam się z czymś brzydkim, zielonym i mokrym – te słowa Anna Karnkowska z Zakładu Systematyki i Geografii Roślin Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego podczas prezentacji zorganizowanej w ramach XI Festiwalu Nauki ilustruje planszą z wizerunkiem... Shreka, baśniowego stwora ze znanej produkcji kinowej. Jednak warto dowiedzieć się o nich czegoś więcej, ponieważ glony potrafią być nie tylko piękne, ale też smaczne, a czasem i groźne – dodaje badaczka.
Jak podkreśla, są to bardzo wyjątkowe stworzenia, stanowiące dla biologów
interesujący przedmiot badań. Organizmy te nie są grupą systematyczną, a jedynie
ekologiczną. Łączy je środowisko życia - zwykle wodne albo chociaż wilgotne - i
posiadanie chloroplastów, dzięki którym same mogą wytwarzać potrzebne do życia
substancje odżywcze. Mimo, że posiadają chloroplasty, nie są roślinami, choć
pewna grupa glonów – zielenice – dała początek roślinom naczyniowym.
Na tym nie kończą się dylematy związane z zakwalifikowaniem glonów do określonej
jednostki systematycznej. Wśród glonów są bowiem także bakterie. Sinice, bo o
nich mowa, znane są głównie z tego, że uniemożliwiają nam letnie korzystanie z
kąpieli w zbiornikach wodnych, gdzie nastąpił zakwit. Wiele glonów należy do
różnych grup tradycyjnie klasyfikowanych jako pierwotniaki. Różne grupy glonów
mogą być więc spokrewnione z bardzo różnymi organizmami i tak np. niektóre
gatunki jednokomórkowych euglenin są dość blisko spokrewnione z groźnym
pierwotniakiem wywołującym śpiączkę afrykańską.
Glony mogą rozmnażać się płciowo i bezpłciowo, niektóre żyją w wodach słodkich
inne w słonych, jedne są duże (dużo większe niż człowiek) inne mikroskopijne.
Skąd tak ogromna różnorodność i jak to możliwe, że glony należą do tak różnych
grup organizmów? Wiąże się to z ich pochodzeniem. Glony powstały na drodze
endosymbiozy – pierwotnej lub, w przypadku większości grup, wtórnej. Sama
symbioza jest zjawiskiem znanym w przyrodzie i występuje np. u porostów.
Endosymbioza to zjawisko, w którym jeden z symbiontów egzystuje wewnątrz
drugiego, w przypadku glonów w sposób trwały, gdyż endosymbiont w toku ewolucji
stał się chloroplastem. Glony są zatem swego rodzaju chimerami dwóch a czasem
trzech organizmów.
GLONY, KTÓRE BUDZĄ STRACH
„Najczęściej przypominamy sobie o istnieniu glonów kiedy dochodzi do ich
zakwitu, czyli kiedy pojawiają się one masowo na powierzchni zbiorników wodnych”
– mówi Karnkowska. W Polsce największą, a zarazem najgorszą sławą cieszą się
sinice.
Biolog wyjaśnia, że sinice wydzielają neurotoksyny i hepatotoksyny. Te pierwsze
są najgroźniejsze przy wypiciu skażonej nimi wody – porażają układ nerwowy i
mięśnie odpowiadające za oddychanie przestają pracować. Mogą spowodować duże
straty gospodarcze, ponieważ w wyniku zatrucia wypasane nad wodą bydło domowe
dusi się. Z kolei druga substancja kumuluje się w wątrobie i działa rakotwórczo.
Sinice to jednak nie „samo zło”. „Dzięki nim żyjemy, ponieważ to właśnie te
glony przed miliardami lat zapoczątkowały rewolucję tlenową – za ich przyczyną
woda została wysycona tlenem, potem powstała atmosfera tlenowa i warstwa
ozonowa, która chroni nas przed promieniowaniem UV ” – rehabilituje tę grupę
glonów specjalistka.
TAJEMNICA ATLANTYDY I BIBLIJNEJ PLAGI
Jak przypomina Karnkowska, Morze Sargassowe to teren w obrębie oceanu, którego
temperatura i skład chemiczny znacznie różni się od otaczających wód. To ono
zainspirowało twórców legend o Latajacym Holendrze i Atlantydzie – zatopionym
kontynencie.
„Morze jest pokryte grubą matą glonową. Występują tu właściwie przedstawiciele
tylko jednego rodzaju - Sargassum, od którego wywodzi się nazwa tego obszaru” –
mówi biolog. Jak tłumaczy, glony z rodzaju Sargassum napotkały w tych ciepłych
wodach tak doskonałe warunki, że rozmnażają się tutaj tylko w sposób
wegetatywny. W każdym innym miejscu na ziemi glon ten rozmnaża się również
płciowo.
Sargassum przypomina winogrona i stąd też pochodzi jego nazwa. Należy do
brunatnic. Niektóre gatunki brunatnic mogą być bardzo duże i osiągać długość
nawet do 30 metrów. W Polsce nie ma tak imponujących okazów. Brunatnice
reprezentuje nad Bałtykiem pokryty pęcherzami pławnymi morszczyn.
Glony zainspirowały nie tylko twórców legend. Ich ślady można odnaleźć nawet w
biblijnych opowieściach. Kiedy doszło do rzucenia na Egipt słynnych siedmiu
plag, z początku faraon nie przejął się zmianą barwy Nilu. Dlaczego?
„Wielokrotnie w historii zdarzało się, że wody niektórych rzek (m.in. Nilu)
stawały się krwistoczerwone, a zmianie barwy wody towarzyszyło masowe wymieranie
ryb” – opowiada badaczka.
Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że za biblijna plagę odpowiedzialny
był jeden z gatunków klejnotek – Euglena sanguinea, który może tworzyć czerwone
zakwity i wytwarza zabójcze dla ryb toksyny. Eugleniny to jednokomórkowe
wiciowce, o przepięknie ornamentowanych pancerzykach i zielonych chloroplastach
– stąd zapewne badacze nadali im polską nazwę – klejnotki.
Krew mogą też przypominać inne glony – krasnorosty. Jak się okazuje, jeden z
nich można nawet spotkać w Polsce – porasta kamienie w potokach. Przyczynił się
on do powstania wielu mrożących krew w żyłach opowieści o miejscach zbrodni lub
nieznanego kultu.
„PIEKIELNIE” PIĘKNE
Glony bywają piękne – potrafią wywoływać niezwykłe efekty wizualne na
powierzchni wody, którą pokrywają, ale i same są niezwykle efektowne, kiedy
ogląda się je przez mikroskop. Do najpiękniejszych należą wspomniane już
klejnotki, ale także okrzemki, które mogą tworzyć kolonie o przeróżnych
kształtach – np. gwiazdek.
Niezwykłych efektów wizualnych mogą dostarczyć również czerwone zakwity
bruzdnic, które poruszone – na przykład przez przepływający statek – mogą
świecić. Jak zaznacza biolog, wśród bruzdnic jest jednak wyjątkowo niebezpieczny
glon Pfiesteria piscicida zwany „komórką z piekła”. Prawdopodobnie jest on
odpowiedzialny za masowe śnięcia ryb, głównie u wybrzeży Ameryki. Powoduje
wielkie straty gospodarcze, ale na tym nie kończy się jego „piekielność”.
Zawiera bowiem toksyny, które w postaci aerozolu unoszą się nad wodą i nie raz
sprawiały, że rybacy wypłynąwszy w morze doznawali krótkotrwałej amnezji i
zdezorientowani nie potrafili wrócić do brzegu.
A NA DESER...
Największymi smakoszami glonów są mieszkańcy Japonii, uprawa i przetwórstwo
glonów są tu dużą gałęzią przemysłu. Spożywa się tam głównie krasnorosty z
rodzaju Porphyra. Glon ten pod nazwą Nori spożywa się najczęściej z ryżem, jest
on też niezbędnym elementem sushi. Glony jedzone są chętnie również w Chinach,
popularne są w Kanadzie i Irlandii – dodawane m.in. do zup i sałatek.
PAP – Nauka w Polsce, Agnieszka Uczyńska