Nauka polska - bez bibliotek, bez internetu, bez wizji: artykuł nr 5730
2008-05-22 14:36:36 Ciekawostki
Polska jest czerwoną latarnią Europy. Jesteśmy na 25 miejscu na świecie pod względem cytowań i tendencja ta spada - podkreślał prof. Karol Życzkowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas panelu dyskusyjnego "Jaka reforma nauki i szkół wyższych?", zorganizowanego 17 maja w Warszawie w ramach III Kongresu Obywatelskiego. Jak tłumaczył, polskie wnioski o dofinansowanie projektów badawczych są na szczeblu unijnym uznawane za obiektywnie słabsze od tych, które przedstawiają zachodni badacze. Duży wpływ na ocenę wniosku ma dorobek naukowy, szacowany jako liczba cytowań w ostatnich latach.
Profesor zaproponował wprowadzenie tzw. "okienek prawdy", umieszczanych w
Internecie obok spisu pracowników danej uczelni. Tutaj każdy doktor musiałby
wymieniać pięć, a każdy profesor dziesięć swoich najlepszych publikacji z
ostatnich pięciu lat, wraz z liczbą ich cytowań na świece.
O konieczności zwiększenia nakładów na polską naukę mówił prof. Maciej Żylicz.
Jak oszacował, każdy Polak przeznacza na nią średnio 26 euro rocznie - tyle
samo, ile zapłaciłby za jeden obiad w Brukseli. W "starej piętnastce" średnie
roczne wydatki na naukę w przeliczeniu na mieszkańca wynoszą 170 euro.
Zdaniem prezesa Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, podstawą reformy musi być
zasada konkurencyjności, kontraktowe zatrudnienie i przesunięcie w dół granicy
uzyskiwania samodzielności naukowej.
"Trzeba zmienić strukturę zarządzania nauką" - stwierdził profesor. Wyjaśnił, że
jest już zgoda na utworzenie przy premierze Rady ds. Nauki i Innowacyjności.
Jego zdaniem reforma, która wymaga zmiany około 60 ustaw, nie może być
ograniczona do jednego resortu. W ministerstwie powinno zostać, oprócz programów
międzynarodowych, finansowanie działalności statutowej i ocena jednostek
naukowych. Konieczne jest współdziałanie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju
(istniejącego) z Narodowym Centrum Nauki (musi ono dopiero powstać i nie może
być agendą rządową, jak KBN).
Według prof. Żylicza i wszystkich panelistów, finansowanie nauki na każdym
niemal szczeblu powinno opierać się na systemie grantowym. Naukowiec mówił też o
restrukturyzacji, drogą audytu zewnętrznego, instytutów badawczych - ich
dyrektorzy powinni być wybierani przez międzynarodowe rady w drodze konkursów, a
jednostki, które najgorzej wypadają w okresowych ocenach, muszą zostać
zamknięte. Niezbędna jest też zmiana struktury klanowej obecnej na wielu
uczelniach i w instytutach PAN. "Struktura ta nie ma nic wspólnego z relacją
mistrz-uczeń" - zaznaczył profesor. Dodał, że doktor z poważnym dorobkiem
naukowym powinien móc utworzyć zespół. "Trzeba skończyć z brakiem wolności w
uprawianiu nauki" - podkreślił.
WOLNA AMERYKANKA
Do propozycji zniesienia bariery dodatkowego stopnia naukowego przychylił się
m.in. Witold Palosz, pracownik naukowy NASA. "W USA zasadą są otwarte i szeroko
ogłaszane konkursy na stanowiska akademickie. Konkurencja jest wysoka, często
stu kandydatów stara się o jedno miejsce na uczelni. Nie ma tam żadnych
habilitacji - +świeżo+ przyjęty adiunkt może zatrudniać doktorantów (...) Dla
kontynuowania kariery niezbędne jest międzynarodowe uznanie dorobku naukowca" -
wymieniał.
Jak tłumaczył dr Pałosz, system amerykański nie ma odgórnej struktury - panuje
tu "wolna amerykanka". Najczęściej prezes uniwersytetu jest wybierany przez radę
niezależną od korporacji akademickich i wcale nie musi wywodzić się ze
środowiska akademickiego ani legitymować się tytułami naukowymi. Nie ma też
systemu akredytacji - o tym, czy uczelnia spełnia oczekiwane zadania, decyduje
rynek.
System ten charakteryzuje wysoka mobilność studentów i kadry, szczególnie
młodszej. Na amerykańskich uniwersytetach zatrudniani są wybitni naukowcy z
zagranicy. Łatwo przechodzi się z przemysłu do uczelni i odwrotnie, jest to
oparte na kryteriach merytorycznych, a nie formalnych (brak rozprawy
habilitacyjnej). Praktycy z przemysłu są angażowani w prowadzenie zajęć ze
studentami. Co więcej, specjalne programy badawcze, osobne dla małych firm,
wymagają synergii uniwersytetu z przemysłem. Przy grantach i kontraktach
preferowane są interdyscyplinarne zespoły, złożone z naukowców i praktyków.
Rozbudowany system stypendiów naukowych, stypendiów prywatnych i kredytów
pozwala niemal każdemu studentowi, uzyskującemu dobrą średnią ocen, zredukować
czesne o minimum połowę. Programy te dodatkowo mobilizują studentów do
podejmowania pracy, co na polskich studiach stacjonarnych, gdzie wciąż
obowiązuje sztywny plan zajęć, a o zaliczeniu decydują m.in. listy obecności,
jest niezwykle trudne.
"W każdym semestrze wykładowcy są oceniani przez studentów i ma to duży wpływ na
ich pozycję na uniwersytecie" - dodał naukowiec, kreśląc pełny obraz zachodniego
systemu szkolnictwa.
EUROPA I TAK SIĘ NIE LICZY?
W przewrotny sposób własną wizję reformy szkolnictwa wyższego w Polsce
zaprezentował prof. Roman Galar. Wśród niezbędnych reform "odrodzeniowych"
wymienił m.in. restytucję szkolnictwa zawodowego, "rzeczywiście ogólnokształcącą
edukację ogólnokształcącą" oraz wprowadzenie dwóch modeli edukacji wyższej -
studia formujące kompetencje niezbędne dla społeczeństwa, finansowane na
zasadzie konkursowej, a obok - studia niezbędne tylko studiującym, finansowane z
ich kieszeni.
Jak zaznaczył, w słusznej skądinąd zasadzie konkursowości należy uwzględnić
nisze dla "szczęśliwych przypadków". Wyjaśnił, że ostra bieżąca konkurencja
uniemożliwia powstawanie prac wybitnych. "Zastanawiam się, czy w takich
warunkach Einstein byłby Einsteinem, a Kopernik Kopernikiem (...) Najpewniej
zajęliby się oni wytężoną działalnością publikacyjną" - stwierdził naukowiec.
Zaznaczył też, że trzeba rozwijać najlepsze, a nie najnowsze technologie, a
zasadę "wspierania najlepszych" skwitował żartobliwym: "Co to za najlepsi, skoro
potrzebują wsparcia?".
"W Polsce jest źle, ale gdzie jest dobrze? Czy naprawdę za dwa lata Europa
zrealizuje cele Strategii Lizbońskiej? (...) W USA i tak Europą nikt się nie
przejmuje, wszyscy bowiem oglądają się tam na Azję - "uspokoił" profesor w
podsumowaniu.
NAUKA POLSKA - BEZ BIBLIOTEK, BEZ INTERNETU, BEZ WIZJI
Zdaniem Jana Filipa Staniłko, polskie uczelnie są w stanie rozkładu. "Albo
Polska stanie się wyzwaniem dla młodych Polek i Polaków, albo ugrzęźnie w
uścisku broniącego swoich interesów pokolenia ich rodziców" - zawyrokował młody
naukowiec, porównując młodych do szampana, a korporacje akademickie i zawodowe -
do korka, który nie pozwala mu wybuchnąć.
Innowacyjność zdefiniował jako pomysł, który ktoś kupuje. "To średni i mali
przedsiębiorcy dokonują innowacji, a wielcy je kupują i rozwijają. Musimy mieć
system, który tworzy do tego warunki, co sprowadza się do reformy instytucji
publicznych" - mówił Staniłko. W jego opinii, polskiej nauce potrzebne jest
budżetowanie zadaniowe, spójność polityk i nowe instytucje centralne.
"W finansowaniu powinna panować biblijna zasada - kto nie ma, zostanie mu
odebrane, kto ma, zostanie mu dodane" - uważa Staniłko. Finansowanie musi się
opierać o: granty "na studenta", badawcze, dydaktyczne, infrastrukturalne i
biblioteczne. Doktorant podkreślił, że w Polsce właściwie nie ma bibliotek
naukowych, a publikacje nie są dostępne w Internecie, co w innych krajach jest
nie do pomyślenia.
Zdaniem doktoranta, uczelniami powinny zająć się województwa. Warto też
wprowadzić trzy typy instytucji naukowych - pierwszą grupę stanowiłyby
uniwersytety i instytuty badawcze, drugą politechniki, trzecią zaś - "college
sztuk wyzwolonych", gdzie licealiści mogliby uczyć się razem ze studentami
pierwszych lat; byłyby to szkoły twórczego myślenia, kształcące m.in. polityków.
DYPLOMOWANY NIEMOWA PRODUKCJI TAŚMOWEJ
"W dzisiejszym świecie klient jest królem. Dla nauki klientem jest nie tylko
student, ale i przemysł. Nauka ma nam dostarczać wyroby, bo przemysł, po
przekształceniach Balcerowicza, jest dziś gotowy, żeby skonsumować ofertę nauki"
- ocenił inż. Marek Darecki, prezes WSK PZL Rzeszów.
Jak wyliczał, przemysł potrzebuje dziś od nauki - po pierwsze - absolwenta,
który po krótkim przeszkoleniu będzie z powodzeniem rywalizował na forum
międzynarodowym, a po drugie - partnera w zakresie badań i rozwoju. Partner
taki, poza umiejętnością mówienia o swoim wynalazku, musi umieć zaprezentować go
w sposób komercyjny, czego, zdaniem Dareckiego, polscy naukowcy nie potrafią.
Prezes zwrócił uwagę na niezrozumiałą lekkość, z jaką uczelnie, między innymi
techniczne, traktują lektoraty. Podkreślił, że człowiek, który nie zna języka
angielskiego, jest na rynku traktowany jak niemowa. Dodał, że na
"pseudouczelniach" kształceni są "pseudoabsolwenci", często prowadzeni przez
wybitnych profesorów, łamiących zasady etyki zawodowej i biorących "chałtury".
Darecki nazwał takie praktyki okradaniem studentów i ich rodziców.
***
"Kongres Obywatelski" zorganizował 17 maja w Warszawie Instytut Badań nad
Gospodarką Rynkową. Debaty były poświęcone modernizacji Polski w kontekście
globalizacji. Głównymi tematami obrad były: tożsamość narodowa Polski, rozwój
edukacji i nauki, rządzenie państwem i regionami, infrastruktura oraz
modernizacja wsi.
PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce