Gdzie stanie polska elektrownia jądrowa?
W ciągu pięciu lat powinna zapaść decyzja dotycząca lokalizacji w Polsce elektrowni atomowej – uważa wiceminister gospodarki odpowiedzialny za energetykę i górnictwo Krzysztof Tchórzewski. Wiceminister nie ma jednak wątpliwości, że decyzja taka – która zresztą nie jest jeszcze przesądzona – będzie trudna i będzie wymagać od rządzących odwagi. Jego zdaniem decyzja taka jest konieczna, bo wymaga tego polska racja stanu.
Tchórzewski uczestniczył w prezentacji prognoz energetycznych Międzynarodowej
Agencji Energetycznej (MAE) „World Energy Outlook 2006”, która odbyła się 14
marca w Warszawie.
Gościem konferencji był dr Fatih Birol, główny ekonomista MAE. Jego zdaniem,
zapotrzebowanie na kopalne źródła energii na świecie będzie rosnąć, a
perspektywy zbliżają nas do sytuacji, w której dostawy energii staną się „coraz
bardziej wrażliwe”.
Dlatego państwa powinny rozwijać alternatywne polityki energetyczne – przede
wszystkim rozwój energetyki atomowej i produkcji biopaliw.
W przypadku biopaliw, dr Birol jest jednak dość sceptyczny. Jak zauważył, już
dziś powierzchnia wykorzystywana do produkcji roślin energetycznych równa jest
powierzchni Francji. Żeby ok. 2015 r. osiągnąć zakładany udział biopaliw w rynku
paliw płynnych, czyli ok. 7,5 proc. – powierzchnia konieczna do upraw roślin
energetycznych byłaby równa jednej trzeciej powierzchni Europy. Stąd – jak
powiedział Birol – niektóre cele dotyczące produkcji biopaliw są zbyt ambitne.
Zdaniem Krzysztofa Tchórzewskiego, w dzisiejszych czasach najpoważniejszym
źródłem energii jest energetyka jądrowa. „Trzeba przekonywać społeczeństwo do
energetyki jądrowej i przedstawić pełną analizę zagrożeń” – powiedział. Według
niego, będzie to proces długi, trudny i należy się liczyć z bardzo poważnymi
protestami.
Tchórzewski uważa, że państwo, przynajmniej na początku powinno być inwestorem
elektrowni, choć jest to inwestycja bardzo kosztowna. „To jest przede wszystkim
kwestia odpowiedzialności za jakość takiej inwestycji” – powiedział.
Wiceminister nie wykluczył jednak, że po jakimś czasie w takiej elektrowni
mógłby pojawić się inwestor komercyjny.