Katastrofy w Czarnobylu – fakty i mity
Wokół katastrofy w Czarnobylu narosło przez lata wiele mitów – podkreślają polscy atomiści. Wyolbrzymianie skali skażenia i liczby ofiar katastrofy prowadzi, ich zdaniem, do nieuzasadnionego lęku przed elektrowniami jądrowymi.
Czarnobylska katastrofa, której 24. rocznicę obchodzono w poniedziałek,
była najpoważniejszym wypadkiem w historii energetyki jądrowej. Dwa
kolejne wybuchy – jeden pary wodnej, a następny wodoru – całkowicie
zniszczył reaktor nr 4 i doprowadził do silnego skażenia najbliższej
okolicy oraz trwającego kilka dni pożaru, którego skutkiem była emisja
do atmosfery promieniotwórczego pyłu.
Według różnych szacunków, kilkadziesiąt osób (personelu elektrowni,
strażaków i ratowników) zmarło z powodu napromieniowania. Ok. 100
kolejnych otrzymało tak dużą dawkę promieniowania, że rozwinęła się u
nich ostra choroba popromienna, ale udało się te osoby uratować.
Ponieważ jednak katastrofa miała miejsce w ZSRR, szacunki te są
kwestionowane przez niektóre środowiska, argumentujące, że nie jest
możliwe uzyskanie w pełni wiarygodnych danych na temat wypadku.
Polscy naukowcy zajmujący się energetyką jądrową podkreślają, że
długotrwałe skutki awarii w Czarnobylu nie są tak poważne, jak się
powszechnie uważa. „Poziom promieniowania wokół Czarnobyla jest dziś
niższy niż w wielu rejonach świata, zamieszkałych przez ludzi, których
zdrowie niczym nie odbiega od zdrowia np. Polaków” – podkreślił prof.
Ludwik Dobrzyński z Działu szkolenia i Doradztwa Instytutu Problemów
Jądrowych im. A.Sołtana w Świerku w liście skierowanym do prezesa
jednej z grup medialnych, w którym komentuje on materiały
dziennikarskie przedstawiające, według niego, wyolbrzymioną wersję
skutków awarii w Czarnobylu.
Zastrzeżenia autora listu budzi m.in. użyte przez autorów materiału
zamieszczonego na stronie stacji należącej do tej grupy, że siła
promieniowania po wybuchu w Czarnobylu równała się eksplozji 500 bomb
atomowych zrzuconych na Hiroszimę, co spowodowało nowotwory u kilku
tysięcy osób.
„Wybuch (chemiczny!) w Czarnobylu ma się nijak do eksplozji atomowych w
Hiroszimie i Nagasaki, a jego skutki są zaniedbywalnie małe w
porównaniu ze zniszczeniami i konsekwencjami zdrowotnymi wywołanymi
detonacją bomb atomowych. Informacja o tysiącach osób, które zapadły na
nowotwory nie ma pokrycia w faktach, co jawnie stwierdził najbardziej
prestiżowy komitet naukowy ONZ ds. skutków promieniowania jądrowego
(UNSCEAR), a następnie Forum Czarnobylskie, mocno nieufne wobec
stwierdzeń UNSCEARu” – podkreślił Dobrzyński.
„Tak ważny społecznie i budzący gorące dyskusje temat jak energia
jądrowa wymaga szczególnej rzetelności w informowaniu społeczeństwa” –
zaapelował z kolei dyrektor Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku
prof. Grzegorz Wrochna. „Rozumiem troskę o zaciekawienie czytelników,
ale poziom rozminięcia z faktami w artykule (…) daleko wykroczył poza
standardy profesjonalnego dziennikarstwa” – napisał Wrochna.
Naukowcy podkreślają ponadto, że podobna awaria o takich skutkach jak w
Czarnobylu nie wydarzyła się nigdy nigdzie indziej, a w Polsce, kiedy
już powstanie elektrownia jądrowa, krajowe i międzynarodowe standardy
bezpieczeństwa pozwolą uniknąć jakiegokolwiek zagrożenia dla ludzi.
Prezes Państwowej Agencji Atomistyki prof. Michał Waligórski odnosząc
się do problemów bezpieczeństwa w elektrowniach jądrowych podkreśla, że
obecnie standardem są m.in. bariery technologiczne, które skutecznie
chronią otoczenie reaktora przed promieniowaniem.
Te zabezpieczenia to, jak wymienił, „materiał paliwowy (tzw. pastylki)
zatrzymujący stałe produkty rozszczepienia, osłona materiału paliwowego
(tzw. koszulki paliwowe), które zatrzymują gazowe produkty
rozszczepienia, zbiornik ciśnieniowy reaktora wraz z pierwotnym układem
chłodzenia, które zatrzymują wszelkie produkty rozszczepienia, obudowa
betonowa wokół zbiornika reaktora z wewnętrzną wykładziną stalową,
która utrzymuje produkty rozszczepienia w przypadku rozszczelnienia
obiegu pierwotnego oraz część zewnętrzna obudowy bezpieczeństwa z
żelbetonu, która zapobiega zniszczeniu reaktora od zewnątrz”.
Reaktory, jak tłumaczył, przeważnie są zbudowane tak, aby nawet w
przypadku stopienia się rdzenia reaktora (jak to miało miejsce w
Czarnobylu), nie doszło do wybuchu lub innego uszkodzenia pozwalającego
na skażenie okolicy. Jako przykład podał jedną z najbardziej znanych
awarii w elektrowni jądrowej w USA.
Wypadek wydarzył się w marcu 1979 r. w drugim reaktorze elektrowni
jądrowej Three Mile Island w amerykańskim stanie Pensylwania. Doszło
tam do awarii, w wyniku której stopiła się część rdzenia reaktora.
Skażenie objęło tylko bezpośrednią okolicę rdzenia, a pracownicy
elektrowni nie ucierpieli. Obsługa bloku energetycznego zdołała
ustabilizować reaktor.
Jak podkreślił, Polska rozważa wyposażenie pierwszej elektrowni w
reaktory nowej, trzeciej generacji, w których do takiej awarii w ogóle
nie może dojść, dzięki zabezpieczeniom konstrukcyjnym. Bo podstawą
projektowania reaktorów jest obecnie „dążenie do maksymalnego
ograniczenia wpływu człowieka i czynników losowych przez wykorzystanie
w pełni pasywnych systemów zabezpieczeń”.
Dzięki uprzejmości: PAP – Nauka w Polsce